Pod koniec ubiegłego tygodnia funkcjonariusze policji mieli skonsultować się z prokuratorami, czy możliwe jest postawienie zarzutów właścicielowi amstaffa, który zaatakował czteroosobową rodzinę na os. Kopernika.
- Konsultacje odbyły się. Niebawem podejmiemy decyzję w tej sprawie - mówi podinsp. Marek Mitura, zastępujący rzecznika prasowego grudziądzkiej policji.
W czwartek i w piątek Gazeta Pomorska informowała o groźnym pogryzieniu, do którego doszło w kamienicy przy ul. Laskowickiej 12. Na małżeństwo z dziećmi rzucił się pies rasy amstaff, zaliczany do zwierząt obronnych i jednych z najniebezpieczniejszych na świecie. W niektórych krajach Unii Europejskiej jego posiadanie i hodowla są zakazane.
Kolejna bestia zagraża mieszkańcom
Zwierzę chwyciło za główkę 4-latkę, na szczęście nie spowodowało ran. Atak na 8-latkę okazał się już krwawy. Dziecko ma posiniaczone ciało, pokąsaną rękę i rozerwaną skórę pod pachą. Po ataku do szpitala zabrało je pogotowie. Cała rodzina - również ojciec i matka, którzy obronili dzieci przed zagryzieniem - przeżyła traumę.
- Wszyscy jesteśmy w szoku i długo z tego się nie otrząśniemy - mówi Barbara Bągalska, babcia dziewczynek. - Tymczasem po osiedlu Kopernika biegają inne groźne psy. Często widuję boksera, również bardzo agresywnego i większego od tego amstaffa.
Pies jest przywiązywany do metalowego kołka przy kamienicy przy ul. Kalinkowej 8. - Jego właściciel nie panuje nad nim, często jest pod wpływem alkoholu i wypuszcza go luzem. Jeśli służby nie zainteresują się takimi przypadkami bezmyślnego wypuszczania psów, to dojdzie do kolejnego dramatu - mówi kobieta.
- Udamy się na miejsce i sprawdzimy, jak sprawowana jest opieka nad amstaffem i bokserem. Obiecujemy też częstsze patrole w tej okolicy pod kątem kontroli właścicieli czworonogów - zapewnia Henryk Januszewski, zastępca komendanta straży miejskiej.
W przypadku pogryzienia i udzielonej pomocy lekarskiej, szpital zawiadamia Inspekcję Sanitarno-Epidemiologiczną. A ta z kolei powiatowego lekarza weterynarii.
Zwierzę trafi pod oko weterynarza
- Niezależnie czy pies był szczepiony czy też nie, jeżeli jest niebezpieczny, zostaje odosobniony i poddany obserwacji - tłumaczy Andrzej Banasiak, szef grudziądzkiego sanepidu. - Jeśli nie ma takiej potrzeby, właściciel musi codziennie przyprowadzać go na obserwację.
Jeśli pies nie był szczepiony, rodzina poszkodowanej osoby jest informowana przez sanepid o konieczności udania się do punktu szczepień. Pokąsana osoba jest badana i kwalifikowana do szczepień przeciwko wściekliźnie.
Co robić podczas ataku?
- To trudny temat. Sam zostałem zaatakowany przez psa i omal nie straciłem ręki - mówi Marek Celiński z Przychodni Weterynaryjnej Reksio. - Teoria mówi, że należy skulić się i osłonić rękami głowę i szyję. Ale w praktyce instynkt człowiekowi podpowiada co innego.
Weterynarz podkreśla, że właściciele groźnych psów zazwyczaj są przekonani o ich łagodności. A tak naprawdę nigdy nie wiadomo, co sprowokuje zwierzę do niespodziewanego ataku.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?