Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hotel Strzebielinek - dziennik obozowy internowanego grudziądzanina [dni 49-57]

Stanisław Wajsgerber
Stanisław Wajsgerber
redakcja
29 czerwca - 7 lipca 1982 roku, 49-57 dzień internowania w Strzebielinku - "Podczas okupacji hitlerowskiej były większe wpadki, a jednak A.K. istniało".

Poprzednie wpisy z dziennika [dni 46-48]29 czerwca
Od rana poruszenie, poszła plotka, że internowani pędzili bimber i zostali złapani. Potem sprawa się wyjaśniła - robili to skazani. Inna sprawa to przewidywany przyjazd Biskupa, lecz nie doszedł do skutku.
Było dziś trochę zwolnień kolegów z Gdańska. Jurek z Gdańska wyszedł po energicznej interwencji swej matki, a motywacja była taka: on urodził się za czasów okupacji hitlerowskiej w obozie koncentracyjnym, po urodzeniu on i jego matka zostali z obozu zwolnieni. Obecnie żona Jurka urodziła dziecko, wiadomość o tym nawet tu nie dotarła. Wówczas matka jego zrobiła awanturę w KWMO w Gdańsku i porównała obie sytuacje i to poskutkowało.
Chodzą wieści, że jutro z Torunia ma wyjść 11 osób. "Brat" (tak nazywaliśmy p. Szymkowskiego ze względu na jego pobożność i prawy charakter) Antoni Szymkowski dostał naganę od kap. Biegaja za wywieszenie wczoraj flagi Solidarności. Gdy Biegaj oświadczył mu, że zabiera mu widzenie w przyszłym miesiącu, Antoni odparł "no to czyń bracie swą powinność". Ten strasznie się zdenerwował.
30 czerwca
Dziś duże poruszenie. Wyszło 11 osób, 2 z naszej celi. Wyszedł Duszyński i Piechowski. Krążą pogłoski, że do końca lipca wypuszczą większość, a tym którzy zostaną będą chcieli wytoczyć procesy. Był u nas Andrzej Jarmakowski z RMP - opowiadał nam o tym ruchu i swojej działalności. Dyskusja była ciekawa. W celi pustka i cisza, trudno do tego przyzwyczaić się. Czytam ciekawą książkę Mariana Brandysa "Moje przygody z historią" wydawnictwo Nowej. Są sposoby by i tu przemycić taką literaturę. Jak się dowiadujemy sporo ludzi wyjeżdża na Zachód. Zmienił się do nich stosunek ogółu internowanych. Rozumieją ich decyzje.
1 lipca
Dzisiejszy dzień minął bez szczególnych wydarzeń. Nie było zwolnień, ale w TV nic nie mówią o ilości zwolnionych, a więc z tego wniosek, że jeszcze akcja zwolnień nie zakończona. W sali jest spokojniej i ciszej. Można poczytać książkę. Ale inny problem, bo zwiększyła się częstotliwość dyżurów. Nadal jedną z rozrywek są mecze piłki nożnej. Grają Ruski z Belgami, na sali podniecenie wszyscy Ruskom życzą jak najgorzej. Wszędzie panuje wilgoć, obóz jest zbudowany na bagnach. Nie ma tu podłogi, beton położony jest bezpośrednio na ziemi. W nocy gdy jest cicho słychać z lasu rechot żab. Ze świata nie napływają żadne ciekawe wiadomości.
2 lipca
Dzień był ciepły. Część z nas dała się zwieść słonecznej pogodzie i opalali się na kocach. To najwyraźniej zaszkodziło Heniowi. Esbecy siedzą w gmachu komendantury obozu i wzywają na rozmowy. Ludzie chodzą do nich, a jeszcze inni odmawiają pójścia. Są w tym względnie różne poglądy. Lecz słuszniejsze wydaje się nierozmawianie z nimi. W obozie cały czas czeka się na dalsze zwolnienia. Czytam dalej pasjonującą książkę Brandysa. Otrzymałem od Ani kartkę i list. Cieszy mnie to niezmiernie. Z odpowiedzią są trudności, gdyż wszystkie listy SB cenzuruje, dopiero potem oddaje adresatowi. U Ani wszystko w porządku. Może już niedługo zobaczymy się. Cały czas czekamy na niedzielną wizytę biskupa Kaczmarka. Może dowiemy się czegoś więcej o ewentualnym przyjeździe Jana Pawła II.
3 lipca
Dzień minął bez szczególnych wydarzeń. Zrobiłem rano małe pranie. Była ładna pogoda. Przeanalizowałem z Drzycimskim członkiem Pax i dziennikarzem moją ewentualną pracę w Pax. (Według niego to jedyna szansa na wyjście i potem na otrzymanie pracy). On osobiście nie będzie pisał. Ma już załatwioną pracę fizyczną w kościele. Omówił mechanizmy funkcjonujące w tej organizacji. I ja będę musiał się nad tym zastanowić. Praca ta będzie ostatnią z ewentualności. Był w obozie Krysiak, wrócił z przepustki po to by zaraz go zwolniono. Obecnie jest nas 119 osób, z regionu Toruń 35 w tym z Grudziądza 6.
4 lipca
Przyjechał Biskup Klus z Gdańska - odprawił uroczystą mszę św. W swoim kazaniu mówił o trudnościach jakie stwarza władza przed przyjazdem Papieża do Polski. Mówił, że potrzebna jest nam siła, wiara i nadzieja. Tylko nadzieja nam pozostaje. Nawet gdy Papież nie przyjedzie musimy wszyscy się zjednoczyć, a będziemy silni. Silni duchem to nam pomoże przetrwać. Powitał Biskupa Maruszczyk. Szczudłowski natomiast prosił Biskupa, by krzyż stojący w kaplicy po rozwiązaniu obozu został przewieziony do kościoła Marii Panny w Gdańsku. Biskup zgodził się.
5 lipca
Cały czas jesteśmy pod wrażeniem wczorajszego meczu z Rosją i wspaniałej postawy kibiców - Polaków. Szeroko komentuje się następną kompromitację i błazeństwo władców PRL, którzy miksowali z wczorajszej meczowej relacji napisy Solidarności. Komuna znowu pokazała swe prawdziwe oblicze. Znowu leje. Ubecy gdańscy pracują i wzywają swoich "podopiecznych" na rozmowy - nasi ubecy są bardziej leniwi. Odsiadka zaczyna już się dłużyć. Część z nas przeżywa kryzys raczej w postaci zniecierpliwienia, że nic się nie dzieje, niż z załamania. Od tego jesteśmy dalecy. Tylko Bronek Nagiel coraz więcej chodzi, nie ma z kim grać w karty, a tym zabijał czas.
6 lipca
Dzień mija monotonnie, wypuścili dwóch kolegów z Gdańska. Uczyłem się trochę niemieckiego. Z wieczornego DTV nic nie dowiedzieliśmy się o pracach sejmu. Natomiast szeroko dyskutowana jest wypowiedź Prymasa na rzymskim lotnisku, że 26 sierpień to nie koniecznie musi być wiązany z przyjazdem do Polski Papieża.
Inny temat dyskutowany u Tadka Sakowskiego to próby wprowadzenia wynagrodzeń za pracę akordową, a więc powrót do skompromitowanych, niewolniczych metod zarządzania. Dowiedzieliśmy się, że komendant obozu ukarał paru Gdańszczan zabraniem drugiego widzenia za wywieszenie flag narodowych w dniu 4 czerwca. Motywuje to tym, iż nie możemy tego robić bez zezwolenia odpowiednich władz, gdyż to jest niezgodne z ustawą o barwach narodowych.
7 lipca
Wyszedł dzisiaj Maruszczyk - zastępca Wałęsy w regionie Gdańsk. Wszyscy zastanawiają się co to za nowy podstęp. Ale może wyszedł ze względów zdrowotnych. Wiemy, że innych chorych chcą wywozić do szpitala więziennego w Bydgoszczy. To straszne. Dziś klawisze rozdawali nam dużo chleba i tu nie wiedzieliśmy o co chodzi. Okazało się, że po południu zbierali stary chleb. Była duża nadwyżka i ją brali dla swoich nutrii - świetny interes. DTV podało, że aresztowali Romaszewską, wpadła gdyż znaleźli radionadajnik.
Jesteśmy przygnębieni tą wiadomością. Mamy jedynie nadzieję, że nie wpadła cała siatka i władze związku. Jest to ogromna strata. Ale podczas okupacji hitlerowskiej były większe wpadki, a jednak A.K. istniało. To nadzieja.
Następne wpisy z dziennika [dni 58-67]
Przeskocz do początku cyklu
Wszelkie prawa zastrzeżone.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Hotel Strzebielinek - dziennik obozowy internowanego grudziądzanina [dni 49-57] - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na grudziadz.naszemiasto.pl Nasze Miasto