Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hotel Strzebielinek - dziennik obozowy internowanego grudziądzanina [dni 103 - 119]

Stanisław Wajsgerber
Stanisław Wajsgerber
Stanisław Wajsgerber
20 września - 6 października, 17 kolejnych dni internowania w Strzebielinku - "Rano przyszedł klawisz i powiedział, że są ubecy i chcą ze mną rozmawiać. (...) Pytali czy chcę wyjechać do Francji...

Poprzedni wpis z dziennika [dni 100 - 102]20 września
Dzień taki jak poprzednie. Nadal ciepło - ładna pogoda. Staram się z tych ostatnich dni lata dobrze skorzystać. Tak zimę spędziłem w więzieniu, wiosnę też, lato też, zbliża się jesień czy i następną zimę przyjdzie mi spędzić również za murem? Dziś wyszedł na miesięczną przepustkę Zbyszek Iwanów. Natomiast podanie Krzysia Grygiela o pozwolenie na kontynuowanie nauki załatwiono odmownie.
21 września
Całą noc źle spałem - było duszno, chyba zmieni się pogoda. Rano przyszedł klawisz i powiadomił, że jadę do Gniewina do dentysty. Pobyt tam będę wspominał mile. Dentystka i personel pomocniczy to przemiłe osoby, niezwykle życzliwie do nas nastawione.
Pani wierciła zęby bardzo delikatnie. Rozpocząłem leczenie zębów. Do obozu przywieźli kolegę z obozu w Kwidzynie. Opowiedział o panujących tam warunkach i o tragicznych incydentach jakie tam rozegrały się (pobicie internowanych).
Czytałem dziś postanowienie o umorzeniu śledztwa prowadzonego przeciw strażnikom, którzy pobili internowanych w Wierzchowie. Prokurator cały czas przyznaje w uzasadnieniu, że rzeczywiście kolegów tam pobito, ale śledztwo umarza ze względu na dobrą opinię jaką cieszą się bijący klawisze. Woła to o pomstę do nieba.
22 września
Kończy się powoli ciepłe lato. Dni stają się coraz krótsze i chłodniejsze. W obozie trwały dziś zawody w przeciąganiu liny. Dziś bliżej poznałem Jurczyka. Jest to spokojny, skromny i niczym nie wyróżniający się na pozór robotnik. Trochę opowiedział mi o trudnościach w pracy tamtejszego MKZ. Wszędzie było podobnie. W obozie zastój, nikogo nie zwalniają. Będzie trzeba się przygotować chyba na dłuższy jeszcze pobyt. Trzeba pracować nad sobą. Rozwijać swe zainteresowania, pogłębiać wiedzę. To cenna wartość, której nikt nie jest w stanie zabrać.
23 września
Dzisiaj mija 187 dzień internowania. Wyszedł Konrad Tuszyński na miesięczną przepustkę. Jest nas teraz w celi 8. Przemycili chłopcy trochę mocniejszego płynu. Więcej było zabawy i atrakcji niż to warte. Nadszedł transport paczek z MCK. Były tam proszki do prania, szampony maszynki do golenia, mydła itp. Dzięki tym paczkom lżej jest przeżyć, aczkolwiek przy większych wyrzeczeniach można się bez tego obejść. Poza tym w dalszym ciągu trawię Mouniera - ciężkie, ale zawsze trochę z tego pozostanie mi - to dobrze.
24 września
Dzień był spokojny. Siedzieliśmy w sali telewizyjnej, aż tu nagle grom z jasnego nieba. Przywieźli dwóch z Grudziądza - Bielawskiego i Borowskiego z Warmy - internowali ich za to, że m. in. oni byli na stołówce w trakcie wręczania kwiatów J. Przybylskiemu. Jego samego za to, że kwiaty przyjął, internowali do Kwidzyna. To jest tragedia. Był 4 dni na wolności. Chcą doprowadzić do tego by bano się nawet podać rękę internowanym. Ale duch wśród ludzi nie ginie. Ludzi tych zwolniono dyscyplinarnie z pracy. Będą musieli się odwoływać.
25 września
Dzień minął spokojnie. Odbyły się biegi na 6 km. Powszechnie dyskutowany jest problem czy rozegrać mecz w siatkówkę z klawiszami - z taką propozycją wyszedł komendant Kaczmarek. Jest wiele argumentów za i przeciw. Nowo internowani koledzy napisali już odwołania od decyzji o internowaniu.
26 września
Rano wstałem i ogoliłem się - intuicja. Przyszedł klawisz i wezwał na widzenie. Rodzice sprawili mi niespodziankę. Była też p. Benia i Ewa. Przywieźli mi urodzinowy tort. Na torcie wypisana jest litera V i 25 lat. Nietypowe to urodziny. No cóż jutro zdmuchnę świeczki, zjem tort wraz z kolegami i po wszystkim. Następny etap wojny - w Grudziądzu masowe zwolnienia z pracy. Sekretarzem wojewódzkim PZPR został Dramiński - stara ekipa wraca do łask. Wałęsa chory.
27 września
191 dzień internowania, szary, deszczowy. Dziś skończyłem 25 lat. Wieczorem wyprawiliśmy przyjęcie na 15 osób. Było 8 osób z naszej celi i reszta kolegów z Torunia plus Bartczak. Zjedliśmy cały tort, który wczoraj dostałem. Atmosfera była przyjemna. Któż mógł się spodziewać, że urodzinowe ćwierć wieku upłynie mi w więzieniu. Teraz już posprzątałem ze stołu - spokój. Można oddać się zadumie - co dalej?
28 września
192 dzień internowania. Pogoda w kratkę, raz ciepło raz zimno. Teraz obserwuję wspaniałą rzecz. Często nad nami przelatują klucze dzikich gęsi, lecą na południe. Lecące gęsi, ich gęganie zmusza do refleksji. Jest w tym coś niepowtarzalnego, tego nie da się opisać, to się czuje, to trzeba przeżyć będąc w wiezieniu. Patrzy się jak wolne ptaki wiedzione instynktem lecą w sobie znanym kierunku.
Ten widok wyciska łzy z oczu. Patrząc na lecące ptaki wzruszam się. Jak nigdy dotąd pragnę wolności. Ten piękny nastrój zakłócają dla odmiany samoloty. One psują nastrój, czynią sporo hałasu. A tak poza tym dni płyną wolno i monotonnie.
29 września
Mija kolejny dzień internowania. Pogoda wspaniała, ciepło. Czytam interesującą książkę Jahna Shrrill "Oni mówią innymi językami". Jest to opowieść o Zielonoświątkowcach - ludziach ochrzczonych Duchem św. Ukazany jest tu następny wymiar wiary. Jest w tym coś fantastycznego, coś co wciąga, chciałoby się przeżyć podobne zjawiska. Książka ta jest dobrą lekcją pogłębiania wiary, innego spojrzenia na nią. Otwiera nowe perspektywy. Wskazuje wartości dotychczas przeze mnie nie postrzegane.
30 września
Były widzenia, dowiedzieliśmy się sporo ciekawych wiadomości z regionu. Robi się chłodno. Wieczorem przyszedł do nas facet z Gdańska, który pisze piosenki i komponuje melodie. Wieczór upłynął przyjemnie. Zabrałem się do czytania następnej książki "Głód Boga" Ralph Martin. Można poczynić sporo spostrzeżeń, jak rodzi się wiara, jaką przechodzą ewolucję ludzie w swoich poglądach. Październik będzie chyba miesiącem przełomowym, ciekawe co on przyniesie.
1 października
Dziś mija 195 dzień internowania. Wyszedł na przepustkę Zdzisio Dumowski - 1 miesiąc. Był dziś książę Czartoryski, przywiózł dary. Potem przebywał na terenie obozu, opowiedział nam co dzieje się w Warszawie, o polityce Episkopatu, o działalności prymasowskiego komitetu pomocy. Spostrzeżenia jego były interesujące. Znowu nie było łaźni - popsuta. Ale ja z Ryśkiem poszliśmy do kotłowni do "garusów", by tam wykąpać się. Rysiu z nimi dobrze żyje. Czystość to podstawa, a tu łaźnia tylko 2 razy w tygodniu i to nie zawsze.
2 października
Dzisiejszy dzień minął spokojnie. Jedyna elektryzująca nas wiadomość to zapowiedź posiedzenia Sejmu i debata nad ustawą o związkach zawodowych. Do obozu przywieźli ogromne ilości ziemniaków - kilka przyczep. O czym to świadczy? Więźniowie mówią, że to nie dla nas, ale czy tak będzie w rzeczywistości? "Głód Boga" - to książka, którą nadal czytam, mniej ciekawa od poprzedniej, ale i tak czytam ją z gorliwością.
3 października
Dni stają się coraz chłodniejsze, na szczęście nie pada. Ogarnia mnie nastrój melancholii, zadumy. Lektura, którą przeczytałem wywarła na mnie ogromne wrażenie i chyba nie tylko chwilowe. Coś w tym jest, może to czego człowiek pragnie i szuka. Może zajdą jakieś zmiany. Może tak ma być. Ale zaczynam dostrzegać inny wymiar rzeczywistości.
4 października
Zbliża się posiedzenie Sejmu, już wiemy jak mniej więcej będzie wyglądała ustawa o związkach zawodowych. Wysłane będzie pismo do Sejmu, jeszcze raz będzie tam zawarte nasze stanowisko w tej kwestii. Czytam następną wspaniałą książkę pt. "Trzecia godzina dnia" Denis J. Bennett - też traktujące o zbawczej działalności Ducha świętego. Dotąd nie miałem pojęcia, że mogą dziać się tak wspaniałe rzeczy.
5 października
Dzień obfitował w wydarzenia. Rano przyszedł klawisz i powiedział, że są ubecy i chcą ze mną rozmawiać. Poszedłem, był Kowalski z Grudziądza i Marchwicki z Torunia. Pytali czy chcę wyjechać do Francji, a potem czy będę w nowych związkach zawodowych, jak się zapatruję na życie w Polsce, co zrobię, gdy nie będę miał pracy. Był to ogólny sondaż. Nic nie mówili, kiedy zwolnią, ale stwierdzili, że to uczynią. Był dziś Czerwony Krzyż Maltański - przywieźli jabłka i inne drobne dary od Biskupa. Tak, należy się spodziewać, że za parę dni po Sejmie będą wypuszczać. Przygnębiła mnie wiadomość o aresztowaniu Frasyniuka. Ciekawe czy inni też są namierzeni. To wielka strata.
6 października
Dziś mija 200 dni internowania. Jest to sporo czasu. W obozie znowu wyczuwa się napięcie. Dochodzą do nas wiadomości o przygotowaniach do walk. Jaki przebieg będzie miało posiedzenie Sejmu tego nikt nie wie. Niektórzy myślą o podjęciu głodówki protestacyjnej, lecz chyba to będzie bezskuteczne. Dziś aktywni są ubecy szczecińscy. Może szykuje się przepustka.
Następny wpis z dziennika już jutro.
Przeskocz do początku cykluWszelkie prawa zastrzeżone.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Hotel Strzebielinek - dziennik obozowy internowanego grudziądzanina [dni 103 - 119] - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na grudziadz.naszemiasto.pl Nasze Miasto