Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Rywałdu nie chcą płacić czynszu za ruderę, w której żyją

red
- Ten budynek się sypie. Tynk sam odpada od ścian - pokazuje Urszula Karczewska, lokatorka rozpadającego się domu
- Ten budynek się sypie. Tynk sam odpada od ścian - pokazuje Urszula Karczewska, lokatorka rozpadającego się domu red
- Żądamy remontu budynku! - domagają się mieszkańcy Rywałdu, którym grozi eksmisja. Administrator i szef spółdzielni sprawę stawia jasno: - Najpierw zapłata za czynsz. Potem naprawy.

Mieszkańcy budynku spółdzielczego w Rywałdzie żyją jak w XIX wieku. Ich dom wielorodzinny się sypie, potrzeby fizjologiczne muszą załatwiać do wiader, a nieczystości wylewać za dom. Po ich mieszkaniach biegają szczury i robactwo.

Utrzymują budynek z własnych pieniędzy

- Wstyd nam jest tu kogokolwiek zaprosić - mówią lokatorzy. - Ale gdyby nie to, że przez wiele lat sami dbaliśmy o cały budynek, to w ogóle nie mielibyśmy gdzie zapraszać. Bo ta rudera rozleciałaby się jak domek z kart.
Budynek jest rzeczywiście w kiepskim stanie. Dziury w ścianach są prowizorycznie łatane, w środku panuje wilgoć. Teren wokół też jest zaniedbany. Za domem leży sterta odpadów nieposprzątanych jeszcze od czasów istnienia Państwowych Gospodarstw Rolniczych.

Mieszkańcy przyznają, że nie regulują opłat za czynsz. - No bo za co mamy płacić?! - denerwuje się Roman Szatkowski, który mieszka tam z rodziną. - Od 40 lat spółdzielnia nie przeprowadziła tu żadnego poważnego remontu, oprócz naprawy szczytu, który się zawalił. Sami reperowaliśmy instalację elektryczną, wymienialiśmy drzwi i okna, murowaliśmy i tynkowaliśmy rozpadające się ściany.

- Prosiliśmy aby założono nam szambo. Ale nic nie wskóraliśmy - dodaje Barbara Zielińska, sąsiadka pana Romana.
- A kominiarza nie było u nas od 25 lat! - dodaje inna lokatorka Urszula Karczewska.

Nad mieszkańcami wisi widmo eksmisji. Chcą się jednak dogadać: - Jeśli spółdzielnia przeprowadzi naprawy, zaliczy nam przeprowadzone remonty na poczet zaległych długów, to zaczniemy regulować należności - stawiają warunek.

Prezes spółdzielni: - Odwróćmy kolejność

Sprawę polubownie chciałby rozwiązać także prezes Własnościowej Spółdzielni Mieszkaniowej w Jajkowie, do której należy budynek. Ale...

- Po pierwsze: Chętnie zwróciłbym mieszkańcom pieniądze za przeprowadzone remonty i wymianę okien. Ale nie chcą okazać mi faktur za wykonane prace - mówi Dariusz Fenski, szef spółdzielni. - Po drugie: żeby spółdzielnia łożyła na remonty, musi mieć fundusze. Zatem najpierw mieszkańcy muszą zacząć płacić, a potem przeprowadzimy naprawy. Nie odwrotnie. Po trzecie: zaległości sięgają kilkunastu lat, a sprawa wypowiedzenia najmu i eksmisji ciągnie się od półtora roku. Było dużo czasu, żeby to uporządkować. Pomoc oferował burmistrz Radzynia Chełmińskiego, ale lokatorzy nie skorzystali z niej.

Jest też po czwarte: czynsze są bardzo niskie i wynoszą ledwie 3 zł za metr kw.

Na rozwiązaniu konfliktu zależy burmistrzowi Krzysztofowi Chodubskiemu: - Lokatorzy są sami sobie winni. Ale chętnie pomogę im raz jeszcze. Wystarczy, że zapłacą za dwa czynsze. Potem, jestem tego pewien, spółdzielnia rozłoży im dług na raty. Wówczas będą mogli otrzymać od gminy dodatek mieszkaniowy, który w całości pokryje miesięczny czynsz. Ale będą też musieli spłacać zadłużenie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na grudziadz.naszemiasto.pl Nasze Miasto