Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Praca w Grudziądzu: restaurator zatrudni poliglotę. Za „najniższą krajową”

Łukasz Ernestowicz
Łukasz Ernestowicz
Jeden z pracodawców szuka kucharza biegle mówiącego po bengalsku i indyjsku. Płaci „grosze”. - Chyba go porypało - drwią bezlitośnie internauci.

Uczyłeś się przez całe życie języka indyjskiego, albo bengalskiego i posługujesz się nimi biegle? Jest dla Ciebie „wymarzona” praca w Grudziądzu...

Oto szczegóły oferty, dostępnej na stronie internetowej grudziądzkiego urzędu pracy, którą już wytykają palcami internauci: kucharz, umowa na czas określony, pełny etat na dwie zmiany, wynagrodzenie - 1850 zł brutto, wymagane wykształcenie - zasadnicze zawodowe gastronomiczne, doświadczenie na stanowisku i - uwaga - podstawowa znajomość języka angielskiego oraz biegła indyjskiego i bengalskiego. Są jacyś chętni?

Internauci nie zostawiają na ofercie suchej nitki

Są. Ale tylko do wyśmiewania propozycji pracodawcy.

- Porypało ich - piszą bez ogródek internauci na forum „Pomorskiej”. - To nie jest oferta pracy tylko zapotrzebowanie na niewolnika. Firma z Warszawy szuka tu pracowników i to za najniższą płacę. Widocznie tam za takie pieniądze głupich nie znajdą, to szukają tu jakiegoś „łosia”, co się skusi na tak „atrakcyjną” płacę.

Trudno internautom odmówić racji. Oferta brzmi jak żart. Biorąc pod uwagę specyficzny i trudny grudziądzki rynek pracy - jak bardzo ponury żart.

Na publikację i treść oferty nie mają wpływu urzędnicy „pośredniaka”.

- Sprawdziliśmy ją. To nie żart - przyznaje Ewelina Piasecka, zastępczyni dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Grudziądzu. - Pracodawca otwiera restaurację w naszym mieście i szuka pięciu pracowników. Sam pochodzi z Bangladeszu.

To może być zaporowa oferta

Dlaczego jednak ma takie wygórowane wymagania i oferuje tak niską płacę? To przecież absurdalne.

- Nie chcę tego oceniać - odpowiada Ewelina Piasecka.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się jednak, że zaporowe wymagania i tak skonstruowana oferta mogą pomóc pracodawcy ściągnąć imigrantów z własnego kraju.

- Jeśli nie znajdzie chętnych do pracy w Polsce, otworzą się przed nim procedury pozwalające mu na sprowadzenie pracowników z rodzimego kraju - informuje nas anonimowo jeden z pracowników „pośredniaka”. - Takie przypadki zdarzały się już wcześniej. To całkowicie zgodne z prawem.

Ale bardzo niekorzystne dla grudziądzkiego rynku pracy. W naszym mieście już pracują m. in. Ukraińcy w jednym z większych zakładów pracy. Bo jego właściciel nie znajduje chętnych grudziądzan do pracy oferując kiepskie wynagrodzenie za trudną pracę.

Udało nam się skontaktować z właścicielem restauracji, który chce zatrudnić absolwentów „zawodówki” ze znajomością bengalskiego i indyjskiego.

- Szukam takich pracowników, żeby móc z nimi swobodnie rozmawiać w kuchni w swoim ojczystym języku - mówi restaurator, który zastrzega swoje dane. Sam językiem polskim posługuje się dobrze. Czy będzie sprowadzał obcokrajowców? - Jeśli nie znajdziemy pracowników w Grudziądzu, to nie wiem co zrobimy. Nie zastanawiałem się jeszcze nad tym.

Właściciel nie widzi nic niestosownego ani absurdalnego w swojej ofercie pracy.

Podobne przypadki na szczęście rzadko się zdarzają w Grudziądzu.

- Nie przypominam sobie w ostatnim czasie podobnej oferty - przyznaje Ewelina Piasecka.

- Ta, która znalazła się na stronie internetowej PUP-u, nadaje się na ciekawostkę do Teleexpressu - podsumowują internauci.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomocnik rolnika przy zbiorach - zasady zatrudnienia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na grudziadz.naszemiasto.pl Nasze Miasto