Remontujesz mieszkanie? Podpisuj umowę, bo możesz mieć... kocioł

To miały być zwykłe prace instalacyjne. Kamila i Patryk Bublików z ul. Sikorskiego postanowili zamontować w mieszkaniu piec i centralne ogrzewanie. Wybrali prostą instalację, bez żadnych "bajerów". Ale zlecenie chyba przerosło poleconego im fachowca.- Problemy pojawiły się już na początku. Mężczyzna zwlekał ze sporządzeniem umowy za usługi. Ostatecznie do końca jej nie podpisaliśmy i to był błąd - mówi Patryk Bublików.Fachowiec otrzymał wytyczne od kominiarza i parametry kotła, który powinien zamontować. - Pojechał z nami do sklepu wybrać urządzenie. Całkowicie zaufaliśmy jego wiedzy i doświadczeniu - opowiada Kamila. - Osobno kupił też rury, bojler i kaloryfery.Piec zamontowano, instalację i rury w mieszkaniu założono. - Ale jak! - denerwuje się małżeństwo Bublików, pokazując efekt wykonanych prac. - Bojler osadził na dwóch prętach wbitych w ścianę i podparł deską, zbiornik wyrównawczy powiesił na kablu, na rurze od gazu, rury w piwnicy na tasiemce! Fachowiec za tę robotę i materiały skasował prawie 5 tys. zł. Za kocioł zapłaciliśmy ok. 4 tys. zł.Po uruchomieniu pieca, zaczęły się "cuda". Woda zagotowała się w rurach, instalację szlag trafił. - Kominiarz, jak to zobaczył, nie wydał zgody na użytkowanie. Stwierdził że instalacja jest wadliwa, nie ma zaworów zabezpieczających, a piec ma... zbyt dużą moc, jest niezgodny z wytycznymi - mówi Patryk.- Poprosiliśmy fachowca o usunięcie wad oraz o rachunki za kupione materiały. Wtedy przestał odbierać telefon - załamują ręce grudziądzanie. - Na koniec sprawdziliśmy czy ma on uprawnienia do instalowania CO. Okazało się, że nie.Inaczej całą historię przedstawia "instalator". - Nie montowałem w tym mieszkaniu CO. Ja im tylko remontowałem łazienkę! W dodatku nie zapłacili mi za robotę - zapewnia początkowo mężczyzna. Ostatecznie jednak przyznaje, że "pomagał" przy instalacji kotła, na prośbę małżeństwa. Zaproponowaliśmy mu wspólne spotkanie z parą i rozstrzygnięcie sporu. - Spotkamy się. Ale w sądzie, jeśli te oszczerstwa ukażą się w mediach - odgrażał się.Małżonkowie o sprawie poinformowali prokuraturę i urząd skarbowy. Wysłali też pismo przedprocesowe do fachowca, domagając się zwrotu kosztów jakie ponieśli z powodu wykonanych prac.Co o tej sytuacji sądzi ekspert?- W tym konkretnym przypadku niepodpisanie umowy było błędem. Często zdarza się, że ludzie nie zawierają między sobą umów przy drobnych remontach, ale tutaj mamy do czynienia ze specjalistycznymi usługami - mówi Barbara Nocuń-Szulc, radca prawny i powiatowy rzecznik konsumentów. - Przed wynajęciem firmy trzeba też sprawdzić jej uprawnienia w rejestrze przedsiębiorców w urzędzie miasta lub gminy. W tej sytuacji pozostaje rozstrzygnąć spór jedynie przed sądem. Choć radziłabym najpierw usiąść wspólnie do stołu i jeszcze raz spróbować się porozumieć.