Poseł: - Jeśli trzeba, za rejsy zapłacę jeszcze raz

2014-11-26 10:38:00

Janusz Dzięcioł przekonuje, że dopiero z naszego artykułu dowiedział się, iż armator, który wynajął statek jego komitetowi, nie otrzymał zapłaty.- Nie mogę pozwolić na to, żeby ktoś nazywał mnie oszustem. Oto rachunki i przelewy za rejsy statkiem - pokazał wczoraj na konferencji prasowej poseł i były kandydat na prezydenta Grudziądza. Spotkanie zwołał po tym, jak armator statku "Viking" - na łamach poniedziałkowej "Pomorskiej" i w serwisie MMGrudziadz.pl - zarzucił mu oszustwo i nieuregulowanie płatności - 4,2 tys. zł - za kilkanaście rejsów po Wiśle organizowanych dla mieszkańców przed wyborami.Jak zapewnia Janusz Dzięcioł, jego komitet pieniądze przelał jeszcze tego samego dnia, w którym otrzymał fakturę za usługę. Ale pieniądze nie były przelewane bezpośrednio do armatora, a do bydgoskiej agencji zajmującej się organizacją wydarzeń związanych z kampanią wyborczą. To ta agencja miała zapłatę przekazać właścicielowi "Vikinga".- Do momentu publikacji w "Pomorskiej" byłem przekonany, że tak się stało - mówił poseł Dzięcioł. - Okazało się, że nie. Właściciel agencji zachorował i przebywa obecnie w szpitalu. Mamy jednak kontakt z jego żoną. Obiecała uregulować należności do końca listopada.Jeśli pieniądze nie trafią na konto armatora, poseł zapowiada, że jeszcze raz zapłaci za rejsy, tym razem bezpośrednio właścicielowi "Vikinga". I będzie domagał się zwrotu pieniędzy od agencji.Podczas wczorajszej konferencji poseł podsumował także swoją kampanię.- Niczego nie żałuję. Dziękuję grudziądzanom, którzy na mnie zagłosowali. Ale także tym, którzy oddali głosy na moich przeciwników, za to, że poszli na wybory. Podejrzewamy, że doszło do kilku nieprawidłowości podczas liczenia głosów, ale protestów sądowych nie będziemy składać - zapowiedział Janusz Dzięcioł. - Rzecz dotyczy niewielkiej liczby głosów, która nie miałaby wpływu na wynik. Wybory uznaję za uczciwe.Poseł przyznał, że choć na kampanię planował wydać 40 tys. zł, realne koszty znacznie przewyższyły te założenia.- Takie są wybory. Nikt ich nie wygrywa za to tylko, że ma ładne oczy. Trzeba na nie wykładać pieniądze - dodał parlamentarzysta, który zapowiada, że mimo obowiązków sejmowych będzie dalej kontrolował władze miasta.

Jesteś na profilu Łukasz Ernestowicz - stronie mieszkańca miasta Grudziądz. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj