Arkadiusz Kikulski zdobył trzecią nagrodę i wyróżnienie w międzynarodowym konkursie fotograficznym

Jak prestiżowy był to konkurs i gdzie go zorganizowano?
W Londynie. Nadesłano na niego 8 tys. czarno-białych fotografii z całego świata.

Ty wysłałeś dwie. I obie zostały nagrodzone.
Aż sam się zdziwiłem. Naprawdę.

Piękne jest to zdjęcie ślimaka, które zdobyło trzecią nagrodę. Wygląda jakby ci pozował...
Zrobiłem je w swoim przydomowym ogródku. Nie planowałem i nie myślałem o tym, że wyślę je kiedyś na konkurs. Teraz się śmieję ze znajomymi, że nawet fotografia w tak zwykłej scenerii może zyskać uznanie, „zajść” tak daleko.

Takie zwierzę to trudny czy łatwy obiekt do sfotografowania?
Musiałem się zdobyć na trochę cierpliwości wykonując to zdjęcie. Poczekać, aż ślimak odwróci się w moją stronę. Przybierze odpowiednią pozę. Oryginalne zdjęcie jest kolorowe, ale przerobiłem je na czarno-białe, bo tak mi się bardziej podobało. Wyszło naprawdę piękne, więc zdecydowałem, że wyślę je na konkurs.

Często wysyłasz swoje prace na konkursy fotograficzne?
Staram się to robić regularnie. To dla mnie - i myślę, że dla każdego fotografa - pewna forma sprawdzenia się, poddania ocenie innych, też wyjścia z własnego podwórka i środowiska na zewnątrz. Nie zawsze uda się coś wygrać. Na razie bez rezultatu uczestniczę w konkursach organizowanych przez czasopismo National Geographic. Może to jeszcze nie mój moment, może nie te fotografie.

W Grudziądzu znany jesteś raczej z fotografii ślubnej.
Lubię to robić, ale to tylko zarobkowy element mojej pasji.

Co zatem ciebie inspiruje najbardziej?
Generalnie wszystko. Przyroda, świat, który mnie otacza, ale podglądam też jak pracują inni. Jakie mają pomysły na fotografie.

Gdzie można zobaczyć twoje nagrodzone fotografie?
Ślimak - w wersji kolorowej - będzie wystawiony w galerii „Wizo-Art” w kawiarni Staropolskiej.

Rozmawiał
Łukasz Ernestowicz