Olimpia Grudziądz 1:0 Znicz Pruszków
81' Jakub Łukowski
Olimpia: Wrąbel - Bielawski (79' Ciechanowski), Klemenz, Żitko, Woźniak - Smoliński (71' Łukowski) - Michalik (54' Monteiro), Kurowski, Feruga, Kaczmarek - Angielski.
Znicz: Misztal - Niewulis (84' Podliński), Janiszewski, Jakubik, Banaszewski (67' Długołęcki), Machalski (46' Kopciński), Kubicki, Mysiak, Rackiewicz, Jagiełło, Paluchowski.
Żółte kartki: Klemenz, Kurowski, Woźniak, Kczmarek - Niewulis.
Sędziował: Marek Opaliński (Legnica).
WIDEO: Jakub Łukowski po meczu ze Zniczem Pruszków:
Mecz miał odbyć się już w listopadzie, jednak przełożono go ze względu na powołania zawodników Olimpii do reprezentacji młodzieżowych. W drugim terminie spotkanie także nie zostało rozegrane, bo przeszkodził nagły atak zimy. Zaległe starcie udało się rozegrać dopiero za trzecim razem.
W składzie Olimpii, względem meczu w Mielcu, nie było wielkich roszad. Na prawej stronie obrony Damiana Ciechanowskiego zastąpił Adrian Bielawski, a na lewe skrzydło, po pauzie za żółte kartki, wrócił Marcin Kaczmarek. Od pierwszego gwizdka dużą przewagę na boisko mieli piłkarze Olimpii. Częściej byli przy piłce i próbowali różnych rozwiązań, by zagrozić bramce Znicza. Starania na nic się jednak nie zdawały, bo goście grali uważnie w obronie, nie pozwalając na dostanie się zawodników z Grudziądza do pola karnego.
Gospodarze starali się więc zaskoczyć rywali strzałami z dystansu, które jednak albo mijały bramkę albo lądowały w rękawicach Piotra Misztala. Rozgrywanie piłki przez Olimpię bywało przerywane krótkim zrywami Znicza, które nie przyniosły zmiany rezultatu. W 33. minucie piłka wylądowała wprawdzie w siatce Wrąbla, ale sędzia nie uznał gola, ponieważ strzelający był na pozycji spalonej.
Początek drugiej części meczu wyglądał bardzo podobnie do pierwszej połowy. Grudziądzanie starali się przedrzeć przez szczelną defensywę Znicza, ale kończyło się na chęciach albo brakowało ostatniego podania. By ożywić grę, trener Jacek Paszulewicz już w 54. minucie wprowadził na boisko szybkiego Wesllema Monteiro, który zastąpił Damiana Michalika. Zmiana od razu przyniosła rezultat, bo gra Olimpii była bardziej dynamiczna, a samotne akcje Portugalczyka wprowadzały nieco zamętu w szeregach przyjezdnych.
W 59. minucie niespodziankę mogli sprawić jednak goście, jednak Wrąbel zaliczył genialną interwencję, broniąc mocny strzał oddalonego o kilka metrów rywala. W kolejnych minutach nadal bardzo aktywny był Wesllem, który szukał miejsca do oddania strzału, który mógłby zaskoczyć Misztala. W 69. minucie oddał mocny strzał głową, a dwie minuty później był o włos od strzelenia debiutanckiego gola dla Olimpii, ale piłka odbiła się od wewnętrznej części słupka i wróciła na boisko. W 71. minucie na boisko wszedł Jakub Łukowski, by już dziesięć minut później cieszyć się po zdobyciu pięknej bramki. Po stracie gola gracze Znicza nie mieli już nic do stracenia i atakowali niemal całą drużyną. Grudziądzanie przetrwali napór drużyny gości, próbując jednocześnie wyprowadzać kontry, ale wynik nie uległ już zmianie.
Olimpia, dzięki wywalczeniu w środę trzech punktów, awansowała na dziewiąte miejsce w tabeli. Grudziądzanie cały czas zachowują kontakt z czołówką. Już w sobotę "biało-zieloni" rozegrają kolejne spotkanie przed własną publicznością. Rywalem będzie broniący się przed spadkiem GKS Tychy. Początek meczu o godz. 17.
WIDEO: Kuba Wrąbel po meczu ze Zniczem Pruszków:
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?