Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Kuchenne rewolucje" pod Grudziądzem. Właściciel "Białej Karczmy" czeka na werdykt Magdy Gessler

(JK)
Tomasz Sarnowski nie ukrywa radości po wizycie restauratorki. - Szał z liczbą gości, który był po rewolucjach nieco opadł, ale i tak jestem zadowolony - mówi
Tomasz Sarnowski nie ukrywa radości po wizycie restauratorki. - Szał z liczbą gości, który był po rewolucjach nieco opadł, ale i tak jestem zadowolony - mówi Jakub Keller
Efekty „Kuchennych rewolucji” z podgrudziądzkiej „Białej Karczmy” poznamy dziś o godz. 21.30 w TVN. - Będę oglądał z niecierpliwością, bo sam czekam na ostateczną opinię - mówi właściciel restauracji.

- Do tej pory nie wiemy, czy pozytywnie przeszliśmy rewolucję - mówi Tomasz Sarnowski, właściciel restauracji „Biała Karczma” w podgrudziądzkim Michalu.

- Pani Magda Gessler nie ogłosiła nam ostatecznej oceny. Wróciła, spróbowała, oceniła, ale ostateczny werdykt do kamery wydała po zamknięciu drzwi lokalu. O wszystkim dowiemy się dopiero oglądając odcinek - wyjaśnia Sarnowski.

Ten wyemitowany zostanie dziś o godz. 21.30 na antenie TVN.

Odbiegli od smaku. Do zupy dają za dużo grzybów

Magda Gessler z kontrolną wizytą do lokalu pana Michała wróciła po trzech tygodniach od momentu zakończenia rewolucji.

- Stwierdziła, że znacząco odbiegłem od jej smaku - zdradza Tomasz Sarnowski, którego restauratorka mianowała szefem kuchni. - Pani Magdzie nie zasmakował sos do combra. Jej zdaniem, był zbyt mało wyrazisty. Ponadto stwierdziła, że dodaję zbyt dużo grzybów do zupy rybno-grzybowej - relacjonuje Sarnowski. - Skwitowała, też, że jestem w połowie właściwej drogi - dodaje.

Przypomnijmy, że Magda Gessler swoją „Kuchenną rewolucję” w „Białej Karczmie” przeprowadzała na początku października ubiegłego roku. W Michalu gościła przez cztery dni.

Próbowała znacząco zmienić wystrój restauracji, ale konserwator zabytków, który trzyma piecze nad budynkiem nie zgodził się na niektóre proponowane przez nią zmiany.

Jeśli natomiast chodzi o sprawy kulinarne, to restauratorce nie podobało się, że w dewolajach serwowanych przez „Białą Karczmę” były pieczarki, a nie grzyby leśne. Sporo uwag miała też do zup, w których wyczuła za dużo octu.

Szał minął, ale i tak jest dobrze

Po „Kuchennych rewolucjach”, w lokalu zaczęły królować ryby, grzyby i dziczyzna. Pojawił się także typowy dla Kujaw i Pomorza fjut, czyli syrop z buraka cukrowego, maślanki i cukru. Dodawany jest do naleśników oraz do sosu grzybowego.

Krótko po wizycie restauratorki lokal ożył. Właściciele twierdzili wówczas, że sprzedaż obiadów wzrosła niemal stukrotnie! A jak jest dziś?

- Trochę się ustabilizowało, ale i tak jest dobrze. W tygodniu sprzedajemy średnio 15-20 obiadów. W weekendy oczywiście sprzedaż wzrasta. Póki co, jestem zadowolony - wyjaśnia Tomasz Sarnowski.

INFO Z POLSKI - 08.03.2018

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swiecie.naszemiasto.pl Nasze Miasto