Właścicielem kamienicy oraz restauracji, która znajduje się w jej podziemiach, jest pan Krzysztof. Mężczyzna wyznał na antenie, że ma kłopoty nie tylko jako restaurator. Od dwóch lat poważnie choruje. Miewał też problemy osobiste. Restaurację otworzył dla syna, który chciał spróbować swoich sił w gastronomii. Drogi obu mężczyzn się jednak rozeszły, a syn pana Krzysztofa od prowadzenia restauracji wolał pakowanie czekoladek za granicą.
Podczas rewolucji na wierzch wypłynęło sporo nieprawidłowości. Dotyczyły zwłaszcza podejścia właściciela do pracowników, a w zasadzie do kelnerki Beaty. W rolę adwokata wcieliła się 20-letnia Nikola, która pracowała jako pomoc kuchenna. Po rewolucjach jednak zrezygnowała z pracy.
Jedzenie serwowane przez restaurację, działającą wtedy jeszcze pod nazwą „Pod Kamienicą”, Magda Gessler oceniła wręcz tragicznie. Była bardzo zdziwiona sosem tatarskim, w dodatku polanym ketchupem, na placku po węgiersku. Nie smakowała jej też zupa klopsowa.
Z odsieczą przyszedł zięć szefowej kuchni. Od tego momentu jakość jedzenia zaczęła się poprawiać. Na zapleczu restauracji atmosfera robiła się jednak coraz gęstsza. Na jaw wyszło, że właściciel wypłaca pracownikom pensję w transzach. O ile w ogóle wypłaca.
Popisowym daniem w odmienionej restauracji, nazwanej „Przyjemnie podjadaj”, były kanapki z sałatką z mortadeli i ogórków, zupa grzybowa, oraz karkówka. Restaurację promowano pod schodami prowadzącymi do ratusza. Nie jest tajemnicą, że podczas rewolucji na kolację przychodzą znani w mieście ludzie. No chyba, że akurat tego wieczora jednocześnie koło ratusza przechodził Krystian Gruszczyński, właściciel Loftu, Izabela Piwowarska, dyrektor MORiW i Marzena Malinowska, przedsiębiorca, która otwiera przedszkole w domu, gdzie mieszkał Wiktor Kulerski. No i oczywiście wszyscy dostali zaproszenie.
Podczas pokazowej kolacji znów doszło do zgrzytów. Właściciel nie wywiązał się z obietnic wypłaty pieniędzy pracownikom. Magda Gessler postawiła mu ultimatum, które nie poskutkowało. W oczy rzuciła się bezradność Magdy Gessler co nie jest częstym widokiem. Ostatecznie jednak wszystko skończyło się szczęśliwie. Cztery tygodnie później restauratorka wróciła do Grudziądza i pozytywnie oceniła rewolucje.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?