Dantejskie sceny dzieją się na szpitalnym oddziale ratunkowym w grudziądzkim szpitalu. Tak przynajmniej wynika z opisów rodziców.
Krzyk i płacz na korytarzu
- Czekałam prawie pięć godzin z dzieckiem na wizytę lekarską - opowiada pani Małgorzata, która z chorą córką pojechała w weekend na dziecięcy SOR. - Na szpitalnych korytarzach panował ogromny tłok. Wszystkie miejsca siedzące były zajęte. Dzieci płakały, niektóre krzyczały, rodzice się denerwowali. Mimo informacji, że przyjmuje dwóch lekarzy, tak naprawdę kolejkę obsługiwał tylko jeden.
- Pojechałem z dzieckiem na SOR w nocy. Miało wysoką gorączkę. Czekaliśmy cztery godziny, dziecko nam usnęło na ławce. Inne maluchy płakały - denerwuje się pan Marcin.
W normalny dzień w roku na dziecięcym oddziale przyjmowanych jest około 30 dzieci. Obecnie - z powodu licznych zachorowań - 240. Jak zapewnia dyrektor szpitala, codziennie na dyżurze w lecznicy pracuje trzech pediatrów, z czego dwóch na oddziale ratunkowym. Zdarza się, że kolejka się wydłuża ponieważ niektórym pacjentom trzeba poświęcić więcej czasu.
- Priorytetem na oddziale ratunkowym jest pomoc w nagłych przypadkach, a nie leczenie dzieci z gorączką 37 stopni - odpowiada Marek Nowak, szef lecznicy. - Więcej pediatrów nie zatrudnimy, bo szpital i oddział ratunkowy nie jest już w stanie dźwigać na swoich barkach chorego systemu służby zdrowia.
Na czym ta choroba polega?
- To przychodnie powinny zajmować się przeziębionymi dziećmi, a nie SOR. Powinny być czynne do godziny 20 - dodaje dyrektor Nowak.
Przychodnie leczą dzieci na bieżąco
Co na propozycję szefa szpitala odpowiadają dyrektorzy przychodni? - Sytuacja jest ciężka. To prawda. Ale my leczymy dzieci na bieżąco. Nie możemy wydłużyć godzin pracy, bo po pierwsze nie ma pediatrów na rynku pracy, a po drugie brakuje też pieniędzy na ich zatrudnienie - odpowiada Wiesław Umiński, dyrektor przychodni na Rządzu.
- U nas także dzieci są leczone na bieżąco. Problem w tym, że dużo rodziców zamiast rano do przychodni, woli pojechać na SOR wieczorem - mówi Lechosław Jackowski, szef przychodni Tivoli-Med. - Czy możemy wydłużyć godziny pracy? Jeśli ktoś nam za to zapłaci, to tak. Obecnie jest to niemożliwe.
- Przychodnie i lekarze pierwszego kontaktu są zobowiązani do pracy w godzinach od 8 do 18 - informuje z kolei Barbara Nawrocka, rzeczniczka Narodowego Funduszu Zdrowia w Bydgoszczy. - Szpital w Grudziądzu jako jedyny ma podpisaną umowę na nocną i świąteczną podstawową opiekę medyczną i musi poradzić sobie ze zwiększoną liczbą pacjentów.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?