Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pieniądze są, tylko trzeba po nie sięgnąć

Tomasz Zawadzki
Krzysztof Smolnicki
Krzysztof Smolnicki Jarosław Jakubczak
Rozmowa z Krzysztofem Smolnickim, prezesem zarządu Fundacji EkoRozwoju.

W przyszłym roku gminy przejmują obowiązek podpisywania kontraktów z odbiorcami śmieci. Co to zmienia?

Podobnie jak w niemal wszystkich krajach Unii Europejskiej, władztwo nad śmieciami przechodzi w ręce samorządów. Do końca roku ma być ustalony tak zwany regulamin postępowania z odpadami, zawierający informacje na temat zasad ich odbioru. W 2013 roku działania te będą wdrażane w życie przy wsparciu akcji informacyjnych i edukacyjnych. Nie chodzi o to, żeby gmina robiła konkurs dla organizacji pozarządowych i segregowała sobie bateryjki, ale ma obowiązek przeprowadzić znaczącą kampanię. Ta informacja musi dotrzeć do mieszkańców.

Jak sprawiedliwie wyznaczyć wysokość opłat? Wiadomo, że jedni śmiecą więcej, a inni mniej.

Opłaty można naliczać na kilka sposobów, na przykład od liczby mieszkańców w danej nieruchomości. Jednak ten system może być problemem we Wrocławiu, gdzie mieszka wielu niezameldowanych studentów. Niektórzy szacują, że może być ich nawet około stu tysięcy. Podobny kłopot występuje w miejscowościach turystycznych, np. w Szklarskiej Porębie. Sporo domów letniskowych stoi pustych i gminy mają prawo nałożyć opłaty także na nie. Bo choć przez dużą część roku są niezamieszkałe, to jednak czasem ludzie przyjeżdżają odpocząć i nie ma co zrobić z ich odpadami. Dobrym rozwiązaniem wydaje się wtedy opłata wyliczana na podstawie ilości zużytej wody.

Możemy mówić o konkretnych kwotach?

Zrobiliśmy symulację opłat dla średniej wielkości gminy zależną od liczby lokatorów nieruchomości. Wynika z niej, że gospodarstwo domowe za wywóz śmieci będzie musiało zapłacić od piętnastu do osiemnastu złotych. Wcześniej pojawiały się informacje, że koszt wywozu śmieci może sięgać nawet osiemdziesięciu złotych. Ze względu na konkurencję jest to jednak raczej niemożliwe. Choć oczywiście to są tylko symulacje i o wszystkim zadecyduje rynek. W każdym razie, podczas spotkań z przedstawicielami gmin udało się nam ustalić, że "podatek śmieciowy", jak na niego potocznie mówimy, nie musi być rażąco wyższy od dotychczasowej opłaty. W krajach, w których te systemy już wprowadzono, przez pierwszy rok czy dwa też było drożej. Gdy raz na jakiś czas pojawiała się możliwość bezpłatnego oddania śmieci, to ludzie wyciągali odpady pochowane na strychach i oddawali całe ich góry. Ustawa zmusza do stworzenia rozwiązań systemowych, więc na początku będą musiały powstać inwestycje przetwórcze, które następnie posłużą przez wiele lat. Ale jest to związane z tym, że mieszkańcy nie będą już musieli wdychać dymu ze spalanych śmieci ani nie natkną się na morze śmieci w lesie.

Tylko skąd brać fundusze na to wszystko?

Wszyscy mówią, że największym problemem jest brak pieniędzy. Tymczasem trzeba maksymalnie wykorzystać własne możliwości. Zwróćmy uwagę na przykład Kudowy. Tam burmistrz jeździł po sołectwach i pytał, jak mieszkańcy wyobrażają sobie system. Obecnie wygląda to tak, że gospodarstwa mają worki na śmieci z indywidualnymi kodami paskowymi, dzięki czemu łatwo rozróżnić, kto segreguje śmieci. Działania promocyjne miasta również były modelowe. Każdy mieszkaniec otrzymał kalendarz ze zdjęciami Kudowy oraz informacją, co należy robić z odpadami oraz kiedy przyjeżdża po nie transport. Ulotki ludzie wyrzucają, natomiast taki kalendarz wisi na ścianie przez cały rok. Oczywiście, Kudowa zdobyła dofinansowanie z InterRegu, czyli środków polsko-czeskich, ale przecież pieniądze są, tylko trzeba po nie sięgnąć. Wciąż istnieje na przykład Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska, który w Polsce działa wręcz modelowo, a zagraniczni przedstawiciele przyjeżdżają zobaczyć, jak wszystko u nas funkcjonuje. Tylko trzy banki w naszym regionie mają kapitał większy od posiadanego przez dolnośląski fundusz, więc to wsparcie jest pokaźne.

Dlaczego więc samorządy obawiają się ustawy?

Kluczowy nie jest brak pieniędzy, tylko brak przygotowania. Gmina nie musi finansować zbiórki odpadów czy budowy punktów segregacji. Jej zadaniem jest stworzenie dobrego dokumentu do przetargu i prowadzenie sensownej kampanii informacyjno-edukacyjnej. Chodzi bardziej o przygotowanie mentalne niż inwestycyjne. Oczywiście może zdarzyć się i tak, że na mniej bogatych terenach, gdzie jest mało odpadów, nikt się do przetargu nie stawi. Choć jeżeli chodzi o sytuację gmin biedniejszych, to trzeba zadać pytanie: w co biedniejszych? Jeśli tylko w pieniądze, to samorządy raczej sobie poradzą, jeśli brakuje potencjału intelektualnego, to jest znacznie gorzej. Bo źle przygotowane dokumenty i nieszczelny system mogą doprowadzić do sytuacji, w której firmy będą mogły oszukiwać, na przykład poprzez obniżenie cen kosztem niskiej jakości usług.

Co powinna zrobić gmina?

Dobrze przygotować dokumenty przetargowe. Muszą w nich zostać zapisane różne niuanse, na przykład: w jakim terminie i z jaką częstotliwością mają być opróżniane kontenery albo czy jest możliwość odbioru odpadów na telefon. Wszystko powinno być ujęte w specyfikacji. To są bardzo skomplikowane zamówienia, gdyż firmy będą szukały ścieżek, aby obejść niewygodne wytyczne i jak najwięcej zarobić. W gminie powinna być osoba kontrolująca wszystkie szczegóły. Jeśli firma nie wywiązuje się z ustaleń, to powinna dostać karę. Gdy sytuacja się powtarza, należy znaleźć innego kontrahenta. To wszystko jest możliwe do realizacji, tylko należy się przygotować. Warto to zrobić, gdyż samorządy są odpowiedzialne za osiągnięcie odpowiednich poziomów recyklingu. Jeśli nie uda się ich osiągnąć, to i na nie zostaną nałożone kary finansowe. A czy potem mieszkańcy będą chcieli wybierać tych samorządowców, którzy uniemożliwiają recykling i zamiast przeznaczać pieniądze na szkoły i przedszkole muszą wydawać je na płacenie kar? Jest to rodzaj postawy obywatelskiej, ale przemawiającej przez kieszeń. Zapewne część gmin popełni jakieś błędy, ale będzie czas na ich poprawienie, gdyż ostateczne limity wyznaczone są na 2020 rok. Najważniejsze, że istnieje zainteresowanie i wola współpracy. Ostatnio organizowaliśmy seminarium dotyczące radzenia sobie z odpadami, na którym pojawiło się stu przedstawicieli gmin, choć zakładaliśmy, że będzie ich tylko sześćdziesięciu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto