Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poruszająca relacja z krematorium i zakładu pogrzebowego w Pińczowie: Kostnice są pełne, nasz piec pracował dziś do godziny 5 nad ranem FILM

Paulina Baran
Paulina Baran
Historia budowy spalarni w Pińczowie sięga roku 2010. Na temat spopielania zwłok krążyło wiele mitów, ludzie kojarzyli tego typu inwestycje z komorami gazowymi w obozach koncentracyjnych dlatego nie chcieli ich w swojej okolicy. Teraz jednak taki sposób "pochówku" staje się coraz bardziej popularny i jak podkreślają właściciele spalarni w Pińczowie, technologia, którą się tu wykorzystuje jest całkowicie bezpieczna dla środowiska i nieuciążliwa dla otoczenia. - Na kominach odprowadzających dym zainstalowano specjalne filtry, które eliminują wszelki zapach. Tak naprawdę do atmosfery dostaje się tylko ciepłe powietrze i para wodna - wyjaśnia Piotr Ostrowiecki.
Historia budowy spalarni w Pińczowie sięga roku 2010. Na temat spopielania zwłok krążyło wiele mitów, ludzie kojarzyli tego typu inwestycje z komorami gazowymi w obozach koncentracyjnych dlatego nie chcieli ich w swojej okolicy. Teraz jednak taki sposób "pochówku" staje się coraz bardziej popularny i jak podkreślają właściciele spalarni w Pińczowie, technologia, którą się tu wykorzystuje jest całkowicie bezpieczna dla środowiska i nieuciążliwa dla otoczenia. - Na kominach odprowadzających dym zainstalowano specjalne filtry, które eliminują wszelki zapach. Tak naprawdę do atmosfery dostaje się tylko ciepłe powietrze i para wodna - wyjaśnia Piotr Ostrowiecki. Dawid Łukasik
Ciało spala się przez półtorej godziny, ale kości nie da się spopielić, dlatego mieli się je w specjalnym młynku. Leszek Ostrowiecki, właściciel zakładu pogrzebowego oraz krematorium w Pińczowie zdradza, jak wygląda proces kremacji i przyznaje, że chociaż „pracuje ze zmarłymi" od 31 lat to tak dużej umieralności jak w ostatnich tygodniach jeszcze nie było. - Obecnie kostnice szpitalne są pełne, a nasze krematorium pracuje do godziny 5 nad ranem, bo mamy tak dużo ciał do kremacji. Nie mnie oceniać, czy przyczyną zgonów jest koronawirus czy inne choroby, ale przy większości ciał faktycznie jest informacja, że osoba ta była zakażona - mówi.

Nowoczesne krematorium w Pińczowie otwarto ponad rok temu, właściciel przyznaje, że nie spodziewał się, że zakład będzie tak oblegany. - W październiku, listopadzie i grudniu ubiegłego roku wykonaliśmy łącznie około 50 kremacji, a tylko w październiku tego roku było ich 62 - mówi pan Leszek i wyjaśnia, że ludzi umiera bardzo dużo, a szpitalne kostnice są zapełnione.

- Mój syn skończył dziś pracę o godzinie 5 nad ranem i już wiemy, że w najbliższych dniach także będziemy mieli bardzo dużo pracy. Prowadzimy bardzo specyficzny biznes, jesteśmy w pierwszej linii ognia i przyznam szczerze, że patrzę na to, co dzieje się w ostatnich tygodniach z przerażeniem - przyznaje właściciel pińczowskiego zakładu.

Ciała osób zakażonych chowa się w dwóch plastikowych workach
Zakład pogrzebowy w Pińczowie działa od 31 lat, krematorium od roku. -Każdy musi w zgodzie z własnym sumieniem wybrać rodzaj pochówku bliskiej osoby, ale ja zdecydowanie jestem za spopielaniem zwłok osób, które były zakażone. Nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, ale takie ciała trzeba włożyć w dwa plastikowe worki i ziemia nie będzie w stanie ich "wchłonąć". Robiłem kiedyś ekshumację osoby pochowanej dziewięć lat wcześniej w foliowym worku i naprawdę lepiej oszczędzę szczegółów, jak to wszystko wyglądało - mówi Leszek Ostrowiecki.

Jak wygląda kremacja?
Byliśmy w krematorium w Pińczowie w 2019 roku, kiedy kremacja dopiero tutaj ruszała. Zobacz wideo

Spopielenie zwłok musi odbywać się w specjalnej trumnie – drewnianej, nielakierowanej i pozbawionej wszelkich metalowych okuć albo w trumnie tekturowej.

W zakładzie zamontowane są kamery i bliscy zmarłego, siedząc w specjalnie przygotowanym pokoju, mogą oglądać, jak ciało trafia do pieca. Niektórzy pragną być wtedy osobiście przy osobie zmarłej, jest to dozwolone, ale takie sytuacje wywołują naprawdę wielkie emocje.

Ciało umieszczane jest w nowoczesnym piecu, w którym temperatura wynosi około 1000 stopni Celsjusza. Kiedy komora zostanie szczelnie zamknięta, rozpoczyna się proces spopielania. Po około półtorej godziny prochy są starannie wybierane z pieca.

Historia budowy spalarni w Pińczowie sięga roku 2010. Na temat spopielania zwłok krążyło wiele mitów, ludzie kojarzyli tego typu inwestycje z komorami gazowymi w obozach koncentracyjnych dlatego nie chcieli ich w swojej okolicy. Teraz jednak taki sposób "pochówku" staje się coraz bardziej popularny i jak podkreślają właściciele spalarni w Pińczowie, technologia, którą się tu wykorzystuje jest całkowicie bezpieczna dla środowiska i nieuciążliwa dla otoczenia. - Na kominach odprowadzających dym zainstalowano specjalne filtry, które eliminują wszelki zapach. Tak naprawdę do atmosfery dostaje się tylko ciepłe powietrze i para wodna - wyjaśnia Piotr Ostrowiecki.

Koszt spopielenia zwłok razem z tekturową trumną w krematorium w Pińczowie wynosi 1000 złotych. Osobno trzeba zakupić urnę, w której umieszczone zostaną prochy. Ceny grobu dla urny na naszych cmentarzach wahają się w granicach 200 - 300 złotych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Poruszająca relacja z krematorium i zakładu pogrzebowego w Pińczowie: Kostnice są pełne, nasz piec pracował dziś do godziny 5 nad ranem FILM - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto