Zobacz wideo. Pożar składowiska makulatury w Grudziądzu z drona:
Zgłoszenia o pożarze zaczęły wpływać do grudziądzkich strażaków we wtorek (11.05.2021) około godz. 15. Ogień rozwijał się na placu jednej z firm przy ul. Mieczykowej, która składowała i przetwarzała makulaturę. Płomienie zajmowały - jeden po drugim - sprasowane baloty papieru, tektury i kartonu, które ułożone były na powierzchni ponad 200 metrów kwadratowych na wysokość kilku metrów.
- Silny wiatr, wysoka temperatura i duże zadymienie nie pozwoliły na lokalizację błyskawicznie przybierającego na sile pożaru. Ogień szybko przeniósł się na pokrycie dachowe obiektu produkcyjno-magazynowego, przy którym także stały baloty makulatury - mówi mł. bryg. Paweł Korgol, oficer prasowy grudziądzkiej komendy straży pożarnej.
Czarny, gęsty dym było widać z daleka
Po kilkunastu minutach paliły się już odpady zgromadzone na placu o wymiarach około 70x30 metrów i budynek o powierzchni 70x10 metrów, w którym znajdowały się maszyny do prasowania odpadów, urządzenia warsztatowe, magazyn i część biurowa. Płomienie sięgały kilku metrów, a kłęby czarnego dymu widoczne były nawet z odległości 30-40 kilometrów.
Do strażaków z obu grudziądzkich jednostek dołączali ochotnicy z całego powiatu. Łącznie na miejsce zadysponowano 32 zastępy straży pożarnej, w tym grupę operacyjną z Komendy Wojewódzkiej z zastępcą komendanta wojewódzkiego st. bryg. Sławomirem Herbowskim na czele.
- Dzięki temu możliwe było zrealizowanie natarcia okrążającego cały obwód pożaru oraz działań w obronie dwóch zagrożonych obiektów budowlanych znajdujących się na terenie sąsiednich firm - podkreśla mł. bryg. Paweł Korgol.
Druga część budynku, którego połowę zajmowała płonąca firma, należy do hurtowni nawozów, środków ochrony roślin i innych toksycznych i łatwopalnych substancji. Było duże ryzyko, że ogień przeniesie się na ten fragment obiektu. Strach pomyśleć, co mogłoby się wydarzyć, gdyby nie udało się obronić przed żywiołem tego budynku. Na szczęście w tym przypadku wiatr był sprzymierzeńcem strażaków, bo wiał w przeciwnym kierunku.
Straty są ogromne
Żywioł był mocno rozwinięty i trudny do opanowania. Zużyto ogromne ilości wody, którą pobierano z miejskiej sieci hydrantowej i z pobliskich zakładów. Utworzono też punkt czerpania wody na rzece Trynka. - W kulminacyjnym punkcie podawanych było 14 prądów gaśniczych - mówi oficer prasowy grudziądzkiej straży pożarnej.
Gdy pożar udało się wstępnie opanować, rozpoczęto akcję dogaszania. Za pomocą ciężkiego sprzętu rozrywano baloty sprasowanej makulatury, które strażacy przelewali wodą. Trwały też prace rozbiórkowe. Wyburzono te elementy spalonej hali, które groziły zawaleniem. Ułatwiło to też ratownikom dokładne dogaszenie obiektu. Akcja trwała łącznie ponad 8 godzin. Ostatni zastęp wrócił do bazy kilka minut po godz. 23.
Był to największy pożar na terenie Grudziądza w ostatnich latach. Straty są ogromne. Wstępnie oszacowano jest na 1,3 mln zł. Firma praktycznie przestała istnieć. Lekko ranna została jedna osoba - pracownik, który próbował gasić pożar w zarodku.
Przyczyny wybuchu pożaru badają policjanci. Pomocna będzie opinia biegłego z zakresu pożarnictwa, który badał miejsce pożaru. Według nieoficjalnych doniesień, ogniem miał zająć się jeden ze sprasowanych balotów makulatury, od którego płomienie przeniosły się na zbiornik z paliwem, znajdujący się na placu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?