Robert Malinowski: - Dyrektor Marek Nowak stał się niewiarygodny

Jeszcze w środę na temat odwołania dyrektora milczał pan jak grób. A teraz taka decyzja?
Zwolnienie z pracy dyrektora, z którym byłem tak blisko związany, jest dla mnie ogromnym przeżyciem. Gorszym niż własna rezygnacja. Decyzję podjąłem, bo dla instytucji zewnętrznych, państwowych, Regionalnej Izby Obrachunkowej, banków pan dyrektor stał się niewiarygodny. Musiałem coś zrobić, bo nie można było w tym marazmie trwać dalej.

Co przelało czarę goryczy?
Szpital ma oddzielną osobowość prawną i jego szef podejmuje działania na własną odpowiedzialność. Ale nie może być tak, że w sytuacji trudnej, a w takiej znalazł się szpital, o kolejnej próbie zaciągnięcia kredytu na 120 mln zł dowiaduję się ze strony internetowej. Straciłem do dyrektora zaufanie. Przestałem wierzyć w zapewnienia, że straty finansowe będą pokryte z przyszłorocznych zysków. Ostatnia groźba RIO o unieważnieniu budżetu miasta też miała znaczenie. Jeszcze w czerwcu 2015 roku dyrektor zapewniał mnie i radnych, że nie będzie na koniec roku straty finansowej szpitala. Okazało się inaczej.

Naciskał pan dyrektora, żeby odszedł? W rozmowie z Gazetą Pomorską dyrektor stwierdził, że stosował pan „mobbing”.
Jestem ostatnią osobą, która stosowałaby wobec kogokolwiek mobbing. Absolutnie nie było czegoś takiego. Były tylko rozmowy w cztery oczy. To jest mój kolega przecież.

Czy na zwolnienie dyrektora musi się zgodzić sejmik województwa, w którym on zasiada?
Dyrektor został powołany zarządzeniem prezydenta i takim zarządzeniem jest odwoływany. Marek Nowak nie raz składał u mnie rezygnację z funkcji. Ostatnio w lutym ubiegłego roku. Powiedziałem mu, że moja decyzja będzie zależała od finansów szpitala i podejmę ją po zakończeniu roku. Właśnie to zrobiłem.

Rozmawiał Łukasz Ernestowicz

***