Pan Tadeusz Okraska przeszedł w grudziądzkim szpitalu długie, poważne operacje. Był w śpiączce farmakologicznej 11 dni. Dziś już dochodzi do siebie. Żona, synowie i cała rodzina odetchnęła z ulgą, bo teraz może być już tylko lepiej..
Tadeusz Okraska, strażak z OSP Wielkie Stwolno nie wahał się ani chwili, gdy podczas nawałnicy i wielkiej wichury rozległ się alarm. Pierwszy był przed domem, by ruszyć do walki z żywiołem. Razem z nim do akcji ruszył jego syn, zawodowy strażak z PSP w Świeciu.
Grupa strażaków musiała uprzątnąć z drogi w Bratwinie zwalone drzewo. Kiedy się z nim uporała, znów zerwał się wiatr i nagle, z dużej wysokości, spadł na pana Tadeusza ogromny konar drzewa. Przygniótł go. Jego syn i inni ratownicy rzucili się na pomoc. Natychmiast wezwali karetkę pogotowia. Tadeusz Okraska stracił przytomność.
Usłyszałem tylko szum kolejnego, bardzo silnego porywu wiatru. Nawet się nie obejrzałem, kiedy runął na mnie z góry ogromny konar drzewa i mnie przygniótł - wspomina dramatyczne chwile pan Tadeusz.
- Syn zawiadomił mnie, że podczas akcji mąż złamał nogę i wiozą go do szpitala. Pojechałam zaraz do Grudziądza. Czekałam na SOR-ze w grudziądzkim szpitalu, aż go zobaczę. Spodziewałam się, że wyjdzie z nogą w gipsie - wspomina pani Urszula, żona Tadeusza Okraski. - Wreszcie zaczęłam dopytywać personel, kiedy wyjdzie. Zdziwili się: nie ma mowy, żeby wyszedł. Dowiedziałam się, że mąż przechodzi poważne operacje i trafi na Odział Intensywnej Opieki Medycznej. Nogi się pode mną ugięły...
Gdy w nocy wróciła do domu i powiedziała synowi, jaka jest sytuacja, syn zbladł.
- Dopiero kiedy po 11 dniach wybudziłem się ze śpiączki i w miarę doszedłem do siebie, lekarze powiedzieli mi, że stan był krytyczny - wspomina pan Tadeusz. - Nie byli pewni, czy uratują mi nogę. Miałem zmiażdżone udo. Wstawili mi dwie szyny. W kręgosłupie mam natomiast kilka śrub. Uratowali mnie. Nie tyle boli mnie kręgosłup, co ta noga. Dzięki temu, że miałem na głowie hełm, głowa nie ucierpiała. Lekarze nie byli pewni, czy uratują mi nogę. Ale dali radę. Muszą się też zrosnąć żebra.
- Dzięki natychmiastowym operacjom pan Tadeusz będzie chodzić, choć na razie musi jeździć na wózku - mówi dr Adam Zaborowski, ordynator oddziału neurochirurgii grudziądzkiego szpitala.
Pani Urszula, żona Tadeusza Okraski, przeżyła bardzo ciężkie chwile, zwłaszcza gdy mąż był w śpiączce farmakologicznej. - Później, kiedy go już lekarze stopniowo wybudzali, kiedy widziałam, że mnie słyszy, odetchnęłam - przyznaje. - Odwiedziło go wielu strażaków, z jego jednostki, z Grudziądza i Torunia. Został wyróżniony, wśród najbardziej dzielnych strażaków w województwie kujawsko-pomorskim, za poświęcenie w walce z żywiołem, podczas nawałnic. Jako jedyny strażak-ochotnik wśród zawodowych. Teraz najważniejsze, żeby wrócił do zdrowia.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?