Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Szepty przeszłości" w dawnym budynku szpitala psychiatrycznego w Grupie

Piotr
Gdy wyjeżdżamy z Grudziądza, przejeżdżając przez most i tym samym przekraczając Wisłę, w oddali, po lewej stronie, na skarpie, stanowiącej brzeg istniejącego kiedyś koryta Wisły, możemy zobaczyć duży, żółty budynek na tle okolicznych pól i lasów.

Przypomina on trochę szkołę, szpital albo klasztor. Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego on tu stoi?

Właścicielami tego budynku są misjonarze werbiści. Od początku ich działalności, czyli od 1923 r. i zakupienia ziemi w Górnej Grupie, budynek miał być klasztorem. Niestety, jednak w noc przed przejęciem majątku przez zakonników, ktoś go podpalił.

Mimo to, bracia werbiści nie zrazili się i szybko rozpoczęli jego odbudowę. Część klasztoru przekształcono w gimnazjum oraz nowicjat. Wraz z dalszą renowacją, otwarto tam siedzibę władz Prowincji Polskiej Werbistów, a potem zaczęto budowę drukarni, która funkcjonuje do dzisiaj.

Cały postęp i odnowa budynku zakończyła się dramatycznie wraz z wybuchem II wojny światowej. Hitlerowcy przywłaszczyli sobie go i przekształcili w więzienie dla inteligencji z Pomorza, strzelnicę i sztab. Wraz z 1945 rokiem werbiści znów stali się właścicielami klasztoru. Po raz kolejny przystąpili do remontów i otworzyli szkołę.

Niestety, nie na długo. W 1950 roku ziemia została odebrana zakonnikom przez władze komunistyczne, a szkoła zamknięta pod zarzutem jej nielegalnej działalności i przekształcona w szpital psychiatryczny. Kiedy budynek pełnił tę funkcję, zdarzyła się wtedy najgorsza tragedia w jego historii. W 1980 roku wybuchł tam pożar, w którym zginęło 55 osób, a 26 zostało ciężko poparzonych. Akcja ratownicza była prowadzona nieudolnie, a z relacji świadków można było się dowiedzieć, że strażacy byli pijani podczas niej.

Jak wszyscy się domyślamy, w szpitalach psychiatrycznych są łóżka, do których przywiązuje się niepoczytalnych pacjentów, oraz drzwi bez klamek. Krótko mówiąc, dla niektórych nie było opcji wydostania się stamtąd. Władze komunistyczne nie chciały dopuścić do rozprzestrzenienia się informacji o tym wydarzeniu, dlatego je ocenzurowały. Świadkowie mówią, że kiedy płomienie przygasły, pozwalając im na zbadanie budynku, widzieli 26 zwęglonych ciał. Część pacjentów leżała niedaleko drzwi i próbowała uciekać, a niektórzy nie mogli wstać z łóżek, mając metalowe ramy wtopione w ręce i nogi. Usta ofiar pożaru były szeroko otwarte, a wyraz ich twarzy pokazywał nam w jakiej agonii byli przed tragiczną śmiercią. Znaleziono również zamarznięte ciała pacjentów w okolicznym parku, którym udało się wydostać. Było wtedy niesamowicie mroźno.

Dzisiaj, budynek jest ponownie zarządzany przez misjonarzy werbistów i pełni funkcję klasztoru. W piwnicy znajduje się tam również Muzeum Misyjno-Etnograficzne. Mimo to, okolice tego miejsca obfitują w różne zjawiska paranormalne, szepty dochodzące z murów, niemieckie przekleństwa oraz odczuwalną aurę bólu i cierpienia ofiar pożaru. Powoduje to, że budynek ten i jego pobliże nie jest dość ciekawym miejscem na spacer z psem, no chyba że lubicie mocne wrażenia…

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na grudziadz.naszemiasto.pl Nasze Miasto