Redakcja "Pomorskiej" otrzymała list od ks. Andrzeja, który w filmie "Tylko nie mów nikomu" jest oskarżany przez Marka, jednego z bohaterów o molestowanie i gwałty.
Z racji tej, że ks. Andrzej zna pana Marka, bohatera filmu Sekielskiego w liście dzieli się wiedzą na jego temat. Pisze o nim jak i o Tomaszu Sekielskim w słowach: "Są to panowie, którym bliski jest wyuzdany seks. Sami mają problemy z okiełznaniem swojej chorobliwej seksualności, a próbują być mentorami w jej ujarzmianiu". (...) Ich nędzne bytowanie bardzo szybko się zakończy. Pan Bóg nie da sobie grać na nosie".
Ks. Andrzej w liście pisze, że to on jest ofiarą całej sprawy pedofilskiej. Wspomina, że sam przyłapał innego księdza z kurii toruńskiej na molestowaniu młodszych kleryków i wówczas zwrócił mu uwagę. - "To obróciło się przeciwko mnie. Zaczął rozpowiadać wśród księży i świeckich osób, że to ja jestem zboczeńcem" - pisze ks. Andrzej.
Ten sam ksiądz miał też według ks. Andrzeja mieć kontakty seksualne z panem Markiem.
O KSIĘDZU ANDRZEJU CZYTAJ TEŻ: Jeden z księży-pedofilów z filmu "Tylko nie mów nikomu" sprawował posługę w Grudziądzu
Jak podkreśla ks. Andrzej, ówczesny biskup toruńskiej kurii chciał mu "zamknąć usta" poprzez zaproszenie do jego "zdemoralizowanego towarzystwa". Pisze: - "Raz pojechałem na tzw. "kolędę" w Caritasie w Brodnicy. Jednak szybko opuściłem to zepsute towarzystwo (w liście wskazane są konkretne osoby). Dotykali się, głaskali. Wtedy powiedziałem im, że "Panu Bogu to się nie podoba co robicie, modlę się o wasze nawrócenie". Usłyszałem z ust biskupa te słowa:" nie musisz się za nas modlić, nie potrzebujemy twoich paciorków". Od tego momentu stałem się śmiertelnym wrogiem biskupa i kurii".
Ks. Andrzej twierdzi, że w 2013 roku pan Marek i Tomasz Sekielski zorganizowali najazd na niego i zmontowali "kłamliwy wywiad". Wówczas duchowny zaręcza, że nie miał pieniędzy ani zdrowia, aby procesować się. Twierdzi też, że otrzymywał pogróżki od pana Marka i jego kumpli.
W tej chwili ks. Andrzej utrzymuje, że biskup przeniósł go do stanu świeckiego, ale dekretu zwalniającego go ze stanowiska nadal nie dostał. Pomaga mu rodzina. Od roku jest na emeryturze. Oprócz listu, dołączone zostały dokumenty z badań psychiatrycznych pana Marka i dokumenty kurii. W liście ks. Andrzej też podkreśla, że spotkał się w sądzie w Gdańsku z panem Markiem i sąd "nie uznał racji owego pana Marka."
Przypomnijmy, że ks. Andrzej w 2013 roku pełnił przez kilka miesięcy posługę m.in. w kościele Tarpnie w Grudziądzu. Proboszcz tej parafii, że nie miał kontaktu z dziećmi, ani - wbrew temu co mówią rodzice maluchów - nie przygotowywał ich do pierwszej komunii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?